Mój pierwszy raz :) odc. 1 Nieoczekiwana przygoda

Rejsy marin

16 lat miałem, gdy przyjaciel zabrał mnie pierwszy raz na żagle. Mijały dni i miesiące. Wstąpiłem do klubu żeglarskiego. Zimę spędziłem w szkutni klubowej na szlifowaniu słomek starej omegi. Rozpocząłem kurs żeglarski. Egzamin był w maju. Miałem do wyboru egzamin na patent albo egzamin maturalny. Nie wiedzieć czemu wybrałem maturę…, studia, ślub, pracę, dzieci, studia podyplomowe, korporacje, własną firmę, budowę domu… a czas mijał. Padła komuna, mur berliński, dzieci urosły, zasadzone drzewa też.

Któregoś dnia obudziłem się z przerażającą myślą, że nie zrobiłem jednej rzeczy, którą kiedyś chciałem. Zapisałem się więc na kurs na patent żeglarza jachtowego dla bardzo już dorosłych. Na zakończenie kursu, a właściwie po szczęśliwie zdanym egzaminie, zapytał mnie instruktor:

– Krzychu, może chcesz na morze?

– Nie wiem, jeszcze nie byłem. – Tu zaczęły kłębić się myśli w głowie, co na to bliscy, czy będzie kasa, czy będzie czas? – Nie wiem, może?

– Będę o Tobie pamiętał.

Ja zapomniałem.

Jaro, to przez niego lub dzięki niemu 🙂

Któregoś pochmurnego, październikowego poranka, gdzieś o godzinie 8:15 przeraźliwie zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu zamigotało imię mojego instruktora żeglarstwa.

-Krzychu, może chcesz na  morze?

– Nie wiem, jeszcze nie byłem. A kiedy? – zapytałem.

– Jak chcesz, to dziś o 17:00 spotykamy się na kei w Gdyni.

W głowie poczułem szum i uderzenie gorąca. Ile kasy? Co na to bliscy? Czy mam czas? Co zrobić z pracą? Czy mam wyposażenie? Co trzeba wziąć? Wypieki, gwałtowne bicie serca. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Galopada myśli…

– A… mogę oddzwonić za 5 minut?- spytałem

Usiadłem. Uspokoiłem emocje. Z drącymi jednak kolanami zszedłem piętro niżej, do królestwa żony  mej, które stanowiła kuchnia, a w której właśnie sprawowała swoje rządy. Jąkając się zdałem sprawozdanie z rozmowy jaką właśnie odbyłem. Padłem do kolan, choć oboje wiedzieliśmy, że odmowa jej niewiele by tu zmieniła. Zawsze ceniłem jej sztukę kobiecej dyplomacji. Nie powiedziała nie… Uff.

Co ja mam? Worek – jest. Góra letniego śródlądowego sztormiaka jest. Jakiś polar, ciepłe skarpety, koszulki. Czapka. Oczywiście gitara. Choć zapasowa struna E1. Wrzuciłem to wszystko do worka.

Zadzwoniłem do instruktora – jadę!

Ile mam czasu? Do Gdyni 5 godzin samochodem. Już 9:00. Szybkie pakowanie, coś zjeść. I w drogę.

Po drodze jedno większe miasto. Poszukałem dużego sklepu z artykułami ogrodniczymi. W tym czasie, choć tak nieodległym, nie było jeszcze sieci sklepów sportowych. W zastępstwie sztormiaka, spodnie od zestawu ogrodniczego. Żeby może coś nieprzemakalnego na dół. Buty… nie mam nic nieprzemakalnego. Gumowce ogrodnicze,  będą w sam raz.

I dalej w drogę. Już spokojniej. Zdążę.

Zdążyłem.

Obarczony workiem przechodziłem wolno wzdłuż kei, szukając kogoś lub czegoś znajomego. Po raz pierwszy widziałem taką keję. Wszystko jakieś większe. Pomosty stabilne. Konstrukcje jachtów znane mi tylko z teorii. Porządne pętle bosmańskie na polerach. Dość mocno wybrane cumy. Jej, jakie te cumy grube. I zapach. Nie czułem zapachu podgniłych liści, którego się spodziewałem. Zamiast tego w powietrzu unosił się lekki zapach śledzia.  Nie było czasu na długie roztrząsanie doznań, bo właśnie dojrzałem tylną część ciała mojego instruktora wystającą z bakisty.

– Witaj, fajnie że jesteś, wskakuj! – Potem rączka, misiaczek i mój pierwszy krok na pokładzie jachtu morskiego. Cały z drewna, wyjątkiem masztów i bomów. Delikatny ruch stopą po pokładzie upewnił mnie, że nie jest ślisko. Wszedłem przejęty robiąc minę pewnego siebie wilka morskiego a w środku czując głębokie przejęcie, objawiające się drżeniem każdego włókienka.

Przecisnąłem się po wąskich schodkach, w dół do mesy. Panował już półmrok.

Cdn

s/y Wars (od wody) pierwszy Opal, na którym pływałem; s/y Gwarek (od kei) na nim po latach robiłem pływy a także odbyłem swój pierwszy rejs jako “skipper” (żeby nie powiedzieć “kapitan”, bo daleko było mi jeszcze do takiego miana).

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>