Fajne miejsca na Mazurach – Rajcocha

Rajcocha

Zatoka Rajcocha i zajdująca się na jej brzegu binduga znajduje się na południowo-wschodnim brzegu jeziora Dobskiego. Płyniemy tam przez jezioro Łabap. Na Dobskie wpływamy przesmykiem, pomiędzy Fuledzkim a Krzywym Rogiem. Po środku jest wyspa, bezpieczniej przejść od północno-zachodniej jej strony. Jest głębiej. Jezioro Dobskie objęte jest strefą ciszy. Płyniemy tam więc bez silników. Sugerujemy wybrać bardziej wietrzny dzień, aby tam wpłynąć i dopłynąć na żaglach. Po drodze mijamy wyspę Wysoki Ostrów (Wyspa Kormoranów). Niegdyś rosły tam wysokie drzewa, potem wszystkie uschły dzięki odchodom kormoranów, teraz porośnięta jest niską roślinnością, młodymi drzewami. Taki cykl przyrody. Wyspa jest rezerwatem przyrody i nie można do niej cumować. Stąd jest na Dobksim strefa ciszy.  Od południowego krańca tej wyspy do bindugi Rajcocha płyniemy ok. 1,5 mili kursem 166°.

Podejście jest płytkie. Około 16 m od brzegu mamy głębokość poniżej 2 m. Trzeba się całkowicie wyjąć. Do portu powinnismy podejść na żaglach lub pagajach. Niektórzy, w pobliżu portu, na chwilę uruchomiają jednak silnik do manewrów (wielu tak robi, jeśli to może znacznie przyśpieszyć, ułatwić, sprawić, że manewr będzie bezpieczniejszy). Podchodzimy do krótkiej kei z polerami albo brzegu (słupki, opony z betonem), stając na kotwicy i cumach.

Spotkamy tu pięknie przygotowaną bindugę, wykoszona trawa, wokół piękny las. Toalety oraz bar z zimnymi napojami a nawet posiłkami. Przestronny namiot zapewnia bezpieczne schronienie przed deszczem lub słońcem. Boisko, grill do wynajęcia za dodatkową opłatą. Między 1300 a 1500 obsługa ma przerwę obiadową.  Nie ma jej na bindudze. Trochę tego nie rozumiem. Czy jedzenie, które oferują jest niezjadliwe, skoro idą coś zjeść gdzie indziej? Nie mogliśmy tego sprawdzić.

Binduga bardzo ładnie zagospodarowana w przepięknym zakątku Mazur. Polecamy 🙂

Informacja dodatkowa o przepisach

Zasady manewrowania jachtami w portach nie są regulowane ustawą lub rozporządzeniami. Sprawy te mogą regulować przepisy lokalane.

Na terenie objętym jurysdykcją Dyrektora Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Warszawie obowiązuje ZARZĄDZENIE Nr 1/2008 z dnia 07-04-2008 r. którego punkt 13.5 mówi: "Ruch statków żaglowych w portach oraz wchodzenie i wychodzenie z basenów portowych i przystani na żaglach są zabronione, a jednostki idące na silnikach mają obowiązek poruszania się na minimalnych obrotach, gwarantującym im jednak manewrowość.

Analogiczne Zarządzenie Dyrektora Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Giżycku z dnia 25 kwietnia 2006 r nie wprowadza takiego zakazu. Znaczy to w praktyce, że pływając po Zegrzu nie wolno wchodzić do portów na żaglach a na Mazurach wolno. Wolno, o ile wejście do portu nie jest oznakowanie znakiem zakazu. Jeśli więc port mazurski / binduga znajduje się w strefie ciszy to nie powinniśmy wpływać do niego na silniku a należy na żaglach lub pagajach.

Być może z tej różnicy w przepisach lokalnych, a właściwie nieświadomości tej różnicy wynika, że niektórzy używają silników do manewrów portowych w strefach ciszy na Mazurach.

12 Comments

  1. Nie można użyć silnika do manewrów portowych na Rajcoche. Całe jezioro Dobskie wraz ze wszystkimi wyspami i linią brzegową jest rezerwatem, nie można korzystać z silnika nigdzie w jego obrębie. No chyba że czyjeś życie miałoby od tego zależeć, ale w artykule nie było nic o skrajnie niebezpiecznych sytuacjach…

  2. Miejsce byłoby fajne gdyby nie debile którzy rzeźbią tam na silnikach bo nie potrafią dojść do brzegu na żaglach lub pagajach. W zeszłym roku wjechał też skuter wodny na pełnym gazie. Obsługa to olewa. I dlatego na Mazurach jest co raz większy syf.

  3. Osoba która wpłynęła skuterem do Zatoki Rajcocha tłumaczyła się iż zwodowąła skuter po drugiej stronie jeziora i nie była świadoma że jezioro Dobskie jest objęte strefą ciszy.W ciągu ostatnich kilku lat był to jedyny taki przypadek.Nie wpłynął na pełnym gazie ponieważ skuter był bez paliwa i dryfował do brzegu.Słabsi żeglarze czasami używają silnika przy manewrach, ale są to wyjątki.

  4. Miejsce ładne, muzyka w barze także (jazz).

    Niestety, obsługa baru działa w trybie pracy bezstresowej, bezstresowej dla siebie.
    Przerwa od 13:00 do 15:00. Kiedy zjawiamy się o 15:10 i pytamy bardzo grzecznie, czy można coś zjeść (a przypłynęliśmy specjalnie w tym celu) dostajemy odpowiedź “trwa przerwa, nieustająco” (!? Nie wiem co to miało znaczyć). Na kolejne grzeczne pytanie “kiedy będzie można coś zamówić” dostajemy odpowiedź “hmmm, nie teraz, później, teraz montujemy furtkę do baru”. Na kolejne dopytanie, czy później może oznaczać pół godziny dostaliśmy odpowiedź “noooo, za pół godziny powinno być OK”.
    Niestety, nie czekaliśmy dłużej, żeby sprawdzić, czy pół godziny wystarczyło na montaż furtki i konieczny po nim odpoczynek.

    1. Jak ktoś wymaga obsługi jak w 5 gwiazdkowym hotelu od ludzi którzy pracują każdego dnia 12-13 godzin jak jest nieźle, a 16 jak zrobi się kocioł, muszą naraz wydawać posiłki, ogarniać kible, teren, przypływające jachty (sporo cwaniaków nie płaci z nadzieją, że rano czmychną po cichu), wydawanie trapów, drewna, pilnować segregacji śmieci (książęta i księżniczki nie segregują przecież, bo to fuj) podłączanie prądu do łódek, zdawanie trapów i oddawanie kaucji, liczenie ile samochodów przyjechało i stoi na parkingu, ile rowerów (uwaga uwaga, niesamowite ale też lubią czmychnąć cichaczem jak nikt do nich nie przyjdzie), wbijać wszystko na kasę, wydawać paragony, pilnować jedzenia na 8 palnikach naraz i wiele innych o których zapomniałem, to niech lepiej skierują się gdzie indziej. Chcemy się czuć jak w warszafce w stabucksie, to po prosu nie wyjeżdżajmy stamtąd. Tak będzie lepiej dla wszystkich.
      Spędziłem tam tydzień pod namiotem i poziom chamstwa i infantylności niektórych ‘odwiedzających’ czasem i mnie doprowadzał do złości. 90% odwiedzających jest zupełnie normalna, czasem tylko trafiają się awanturni i roszczeniowi, jak wszędzie, nie ma tu odchyłu od normy. Obsługa rzeczywiście specyficzna, czasem mi też rzucało się w oczy jak reagowała za ostro do zaistniałej sytuacji. Wydaje mi się, że to zmęczenie. Wszyscy chcą już, teraz, w tej chwili, grzecznie, szybko i z pocałowaniem rączek. Po kilku miesiącach zapieprzania traci się dystans do niektórych rzeczy.
      Tydzień leżałem sobie nad wodą, lub na leżaczku obok baru i widziałem i słyszałem już chyba wszystko. W niektóre dni widziałem jak obsługa zataczała się (dosłownie) z wycieńczenia wracając do siebie po całym dniu, czasem widziałem jak reagowali dziwnie ostro bez powodu, czasem mimo, że było trochę po 15 bar nadal nie był otwarty ale chyba tylko ja zwróciłem uwagę na to, że nie są to ludzie młodzi, a pracują dużo i ciężko, każdego dnia. Odrobinę wyrozumiałości i dystansu należy mieć przypływając do Rajcochy, a zwróci się to fajnym klimatem. Poznałem niesamowitych ludzi w tym krótkim czasie, którzy przewinęli się przez ”port”, z którymi mam nadzieję nie stracę kontaktu i z pewnością jeszcze tam wrócę. Może nie odespałem jako, że żeglarze mają gardła nie do zdarcia, nawet późno w nocy ale wewnętrznie jakoś tak wszystko ze mnie zeszło i mimo zmęczenia czuję się wypoczęty 🙂 Jak nie robiłem niczego niestosownego lub nie rzucałem się w oczy obsłudze to nie czepiali się mnie o nic i mogłem się wylegiwać w spokoju.
      ps. w nocy koło 2 nad ranem szopy grasują wokół namiotów, co noc, warto zainstalować jakiś straszak dźwiękowy, bo wybudzają na zmianę ze zdzierającymi gardło przy ognisku, a zupełnie nie boją się podchodzić blisko.

  5. Posrancy którzy robią wielki problem z użycia silnika na 2 min przy cumowaniu sami po cichu wylewają 5 litrów ludwika i szamponu do jeziora. Problemem wielu żeglarzy jest ich rozdmuchane ego i rizkminianie najdrobniejszych spraw jak egzystencjalnych.
    Zawsze używam silnika przy podejściu do brzegu bo tak jest bezpieczniej i wygodniej a często to jedyne wyjście na dużym jachcie bez licznej załogi. Te 2 min na małych obrotach nie wyrządzi żadnych szkód środowisku. Na pewno nie większe niż wydzierajacy mordy po nocy pijani “eko-żeglarze” przy ognisku.

    1. Podpisałbyś się imieniem i nazwiskiem? Czy też nie, w obawie przed w pełni zasłużonym mandatem? I na jakiej podstawie oskarżasz tych którym droga jest cisza i spokój przynajmniej na terenie rezerwatów przyrody jakimi są Dobskie a także Nidzkie, że leją szampon i ludwik do jeziora, a potem piłują po pijaku RYA w nocy?

    2. To sie naucz bez silnika, bo go tam NIE WOLNO uzywac. Proste: nie umiesz, nie wplywaj. Jest wystarczajaco miejsca dla Pseudo-Zeglarzy, plywaj tam, gdzie ummiesz.

  6. Masz rację, nie dla wszystkich Rajcocha. Byliśmy tam w tym roku i :
    Żeglarzu, jeśli szukasz niezwykłego miejsca na Mazurach, polecamy Przystań Rajcocha na Jeziorze Dobskim. Przywita Cię piękna zatoczka z krystalicznie czystą wodą, piaszczystym dnem, a na brzegu przemiła para bosmańska, której miejsce to zawdzięcza swój urok, niespotykany gdzie indziej klimat. Biały, zdawałoby się standardowy mazurski namiot, zamienili na JAZZ BAR RAJCOCHA, gdzie sączy się dyskretnie chillout a telewizor jest niemy nawet wtedy, gdy piłka w grze (super!). Tu odpoczniesz na gustownych leżaczkach, przy stoliku kawowym, sięgniesz po książkę na regale (możesz ją zabrać, możesz jakąś zostawić), zjesz coś z miejscowej kuchni. Filozofia miejsca ujęta jest w dowcipnych sentencjach zdobiących ściany, co dodatkowo sprawia, że poczujesz się wyjątkowo zrelaksowany. Oczywiście gospodarze stoją na straży regulaminu chroniącego to miejsce, przyrodę, a także przybyszy, ale są to wymogi zawierające się w dobrze pojmowanej kulturze, co nie powinno nikogo dziwić, zwłaszcza, że nie wyklucza to dobrej zabawy przy ognisku, na łące, czy w wodzie. Miejsce wyjątkowo klimatyczne, ciepłe, przyjazne. Na pewno tu wrócimy. Pozdrawiamy Państwo Bosmaństwo – Dolnoślązacy spod orła i kiści winogron.

  7. Może lepiej nie pisać pozytywnego komentarza… Jest wtedy szansa, że dopłyną tu nieliczni, a tacy, którzy lubią głośną muzykę, będą omijać to cudowne miejsce szerokim łukiem. Jaka jest Rajcocha? Niezwykła, chociaż bardzo zwyczajna. Wspaniała dzięki cudownemu zakątkowi, zapierającym dech zachodom słońca, ciszy… Ale także dzięki ludziom, którzy dbają o to miejsce, aby nie tylko zostało takie, jak je natura stworzyła, a było jeszcze milsze bez ingerencji w przyrodę i z dbałością o wszystkie zmysły. Jest pięknie, z widokami, z lampionami, które tworzą klimat. Jest miło dla ucha z brzęczeniem przyrody i cichutko brzmiącym jazzem w tle. Jest pysznie, chociaż ja spróbowałam tylko nalewki chrzanowej 😉. Jest przytulnie i czysto, można więc biegać po trawie i brodzić w czystej wodzie po mięciutkim piasku. Wiem, wiem… To nie dla każdego. Miłośnicy dyskotek, skuterów i frytek muszą omijać to miejsce, czego im serdecznie życzę 😁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>